Przejdź do głównej zawartości

Posty

Maść na wszystko?

Pierwszy wpis na bazarku dedykuję maści, bez której nie wyobrażam sobie aktualnie normalnego funkcjonowania w domu. Naprawdę. Nigdy nie sądziłam, że poza oczywistą potrzebą moich dzieci, tak i ja oraz druga połówka będziemy używać czegoś, co miało - czysto teoretycznie, jak się okazało - służyć tylko naszym córkom. Ta maść idealnie sprawdza się, gdy nasza garderoba zafunduje nam otarcie, które sprawia nam dyskomfort. Idealnie się sprawdzi na małe ranki, lekkie oparzenie, czy nawet przesuszone usta. A docelowo stosuje się ją... na berbeciową pupkę. Odkąd nasze warchlaczki przyszły na świat, przetestowaliśmy parę specyfików do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry noworodków. Naprawdę, możecie wierzyć lub nie, ciężko jest przebrnąć przez to wszystko co oferują nam sklepy i nie zwariować. Do wyboru mamy wiele firm. Nivea, Dove, Ziaja, Linomag i wiele, wiele innych. Z racji, że wraz z zajściem w ciążę obudził się we mnie jakiś konsumencki patriotyzm, na starcie odrzuciłam

[IV Czas wolny? A co to takiego?] Trzy złote zasady.

Jestem członkiem pewniej grupy na facebooku: takie tam życie rodzic ó w itp. Moje niedawne posty, dotyczącego tego, jak wygląda mniej więcej m ó j dzień z moimi potworniackimi, wzbudziły nie małe poruszenie. Pierwszy post opublikowałam w dniu, kiedy warchlaczki skończyły r ó wniutko pięć miesięcy. Post okrasiłam zdjęciem, na kt ó rym znajdował się m ó j odpalony komputer z włączoną grą, kubek parującej kawy i opis, że mimo bycia mamą mam czas dla siebie. Dopisałam tam r ó wnież, że mam gotowy obiad, posprzątane mieszkanie itp. rzeczy, kt ó re wykonują maki na co dzień. Wylała się wtedy spora fala... sama nie wiem dokładnie, jak to można nazwać. Hejtu? Zazdrości? Złożyczenie przyszłości?

[I Kobiecość, a macierzyństwo.] 1. Bądź sobą! A jak nie, to się zmuś.

Co się dzieje z naszym organizmem, gdy zostaje się matką? No przyznam, że dzieje się bardzo dużo. A to i tak, według mnie, mało powiedziane. Ciężko jest nam wtedy na siebie patrzeć, a może zwyczajnie jesteśmy wtedy zbyt zaabsorbowane tym, że własnie wydałyśmy na świat dziecko, lub czasem nawet dzieci - jak to było w moim przypadku.  Prawda jest taka, że duża część kobiet w tym momencie, gdy tylko spomiędzy jej ud wyskoczy (lub go wytną, kurtuazyjnie rzecz ujmując) ten mały cud natury, włącza sobie jakąś chorą i niezrozumiałą dla mnie blokadę oraz obsesję.  Całą tą notkę oprę tu na byciu biernym czytelnikiem najróżniejszych forów, swoich przemyśleń, a także własnego doświadczenia.  A więc... do dzieła.  I ostrzegam, języka nie mam zamiaru strzępić i czasem sobie przeklnę, mimo że to w chuj nie ładnie. Pamiętam ten dzień, jakby był wczoraj. Bo ciężko zapomnieć dzień, gdy okazało się, że cały świat możesz zamknąć w swoich ramionach (t ak, dziwne, ale potrafię być czuła i ckl

[II 50 twarzy ciąży] 1. Niesmaczne początki.

Zaczęło się niewinnie. Miłość kwitła każdego dnia. Coraz lepiej czuliśmy się w swoim towarzystwie. Coraz częściej dopadały nas myśli, że "tak, to jest to". Pojawiały się pierwsze gdybania.  "A co by było gdyby się okazało, że jestem w ciąży?"  "Ej, a jak nazwiemy chłopca?"  "Co jak się okaże dziewczynka?"  "A co jeśli to byłyby bliźniaki?" (to będzie osobna historia) .  Prócz gdybań, zaczęliśmy poważniej myśleć o wspólnej przyszłości. W trakcie zaczęliśmy się starać o obiekt gdybań. A co by na gdybaniu się nie skończyło... Pełni optymizmu udaliśmy się w końcu do Urzędu Stanu Cywilnego, aby ustalić termin ślubu.  Wyobraźcie sobie, co musisz czuć, że jest wolny termin, akurat w dniu, kiedy macie rocznicę? No oczywiście, że bierzecie (do ślubu finalnie nie doszło, ale to historia na inną notkę) !  I zaczęła się gorączka planowania i jeszcze większego gdybania.  W końcu mieliśmy zostać rodziną. Chcieliśmy nią być. Stworzyć

Witam zimno, bo na dworzu diablo ciepło.

Cześć. Witam. Ohayo... bo może po japońsku nie zabrzmi to strasznie sucho.